Podstawowe prawidłowości treningu dzieci w piłce siatkowej
(wybrane przykłady, cz. 1)
Kwestie wybranych prawidłowości działań szkoleniowych, które będą poruszane w tym artykule, skupiają się wokół podstawowego twierdzenia, które mocno należy od samego początku zaakcentować. Otóż trenerzy drużyn młodzieżowych muszą pamiętać, że dzieci nie są miniaturami ludzi dorosłych i na pewno nie myślą i nie odczuwają tak jak dorośli. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że praca z dziećmi różni się w znacznym stopniu od pracy z dorosłymi. Tak też musi być w sportach zespołowych. Podejście trenera do młodych zawodników musi cechować się pedagogizacją i empatią. Dobry trener powinien w określonym zakresie "wczuć" się w psychikę dziecka na tyle, aby jego zajęcia opierały się na podstawowych mechanizmach psychicznego i społecznego funkcjonowania dzieci.
Jedną z najważniejszych prawidłowości jest kreatywne (twórcze) podejście trenera do pracy. Im treningi będą dla dzieci ciekawsze, tym większe przyniosą efekty. Trzeba pamiętać, że świat widziany oczami dziecka cechuje się nastawieniem na przygodę i zabawę. Stwarzając na treningu warunki do rozbudzenia zainteresowania i pasji w dziecku, zapewniamy sobie wewnętrzną motywację podopiecznego. Najlepsi szkoleniowcy młodzieżowi to ludzie kreatywni, którzy potrafią tak zainteresować swoich zawodników, że każdy kolejny trening jest dla nich czymś ciekawym, jest właśnie prawdziwą przygodą. Młody zawodnik musi przed treningiem odczuwać zaciekawienie, musi mieć na ten trening ochotę, a nawet powinien wyczekiwać treningu z niecierpliwością. Z licznych przykładów wynika, że twórczy szkoleniowcy potrafią zmotywować zawodników do pracy swoim zapałem, pasją i pomysłowością.
Żyjemy w czasach ogromnych obciążeń i młodzi ludzie są poddawani coraz większej ilości prób. Już nie tylko w firmach mówi się o tzw. "wyścigu szczurów". To zjawisko jest coraz bardziej widoczne w polskich szkołach. Uczniowie są przeładowani wiedzą i wciąż powtarza się im, że muszą być najlepsi, bo tylko wtedy będą mogli coś w życiu osiągnąć ("ucz się bo będziesz w przyszłości zamiatał ulicę"). Nie daje się dzieciom odpowiedniej swobody, mało jest czasu na zabawę, a spore wymagania pojawiają się już w szkole podstawowej. Na bazie tych procesów, istnieje potrzeba prowadzenia młodzieży poprzez sport w sposób bardzo racjonalny i ostrożny. Jeśli trening będzie zbyt dużym obciążeniem psychicznym dla zawodnika, może dojść do przeciążenia jego organizmu, a to prowadzi do zatrzymania się rozwoju sportowego lub wręcz do cofania się umiejętności. Trener ma jednak szansę tak skonstruować swoje zajęcia, aby trening był wysiłkiem fizycznym, ale odpoczynkiem psychicznym dla młodych ludzi (należy pamiętać, że zawodnik przychodzi na trening po szkole, a spędza w niej niekiedy nawet po osiem godzin dziennie, czyli tyle, ile dorośli spędzają w pracy!).
Motywacja do trenowania będzie wysoka jeśli trening spełni kryterium atrakcyjności, a za tym mogą iść w parze sukcesy drużyny. Młodzi ludzie nie potrafią się jeszcze w dostateczny sposób motywować sami. Potrzebują zewnętrznych motywatorów do pracy i trener musi te motywatory dostarczyć. Wydaje się, że największym motywatorem do treningów jest właśnie ich atrakcyjność. Warto podkreślić jednak przy tym, że odnosi się to do treningu młodzików, kadetów i czasami też juniorów, bo w kategorii seniorskiej nie jest to już tak istotne. Kolejnym ważnym podkreśleniem jest to, że zyskując na atrakcyjności, trening wcale nie musi tracić wartości sportowej. Można i nawet należy poddawać zawodników dużym wysiłkom, a objętość pracy treningowej musi być duża, ale jednocześnie należy starać się tak uatrakcyjnić ćwiczenia, aby były one dla dzieci ciekawe i aby wykonywały je z przyjemnością.
Dla dziecka zawsze istotna jest forma ćwiczenia. Jeśli w treningu piłki siatkowej każemy dzieciom odbijać piłkę palcami o ścianę przez 5 minut to nie będą wykonywały tego ćwiczenia zadawalająco. Dlaczego? Ponieważ takie ćwiczenie jest nudne i męczy psychicznie. Trzeba do niego wprowadzić takie poprawki, żeby wymagało nie tylko mechanicznego wykonywania ruchów, ale i odrobiny pomysłowości. Szkoleniowiec musi jak najszybciej odkryć mechanizmy myślenia dzieci. Im bardziej będziemy potrafili wczuć się w ich sposób myślenia, tym szybciej zaskarbimy sobie sympatię i motywowanie do pracy będzie już dla nas łatwe. To dlatego zawsze uważałem, że dobry trener musi mieć nie tylko przygotowanie szkoleniowe, ale i pedagogiczne. Inaczej mówiąc - każdy trener powinien być dobrym pedagogiem. Przynajmniej każdy, który chce być dobrym trenerem. Nie trzeba wcale zapisywać się na studia pedagogiczne by nabyć odpowiednie kompetencje. Wystarczy poczytać parę artykułów pedagogicznych lub parę książek z tej tematyki (polecam szczególnie "Inteligencję Emocjonalną" D. Goldmana - uważam, że każdy trener powinien tą książkę przeczytać).
Jeśli zajęcia spełnią wymogi atrakcyjności i będą przystosowane do psychiki i możliwości młodych ludzi, motywacja pojawi się w ich sercach, a sport stanie się fantastyczną przygodą, bez której nie można już żyć. Drużyny, w których panuje taka właśnie atmosfera, grają znacznie lepiej i efektywniej - szybciej uczą się też nowych umiejętności. Oczywiście cały czas wychodzę z założenia, że trener jest także fachowcem od strony sportowej, bo najlepsza nawet atmosfera i najciekawsze treningi nie przyniosą efektów, jeśli trener nie będzie znał się na szkoleniu. To oczywiste. Kiedy młody trener osiągnie już jednak wykształcenie na uczelni lub na kursie instruktorskich, powinien też zainwestować w swoją wiedzę z zakresu nauk humanistycznych (pedagogiki, psychologii, a także socjologii). Nie raz spotykałem się w życiu z trenerami, którzy wiedzieli o siatkówce bardzo dużo i sami, gdyby chcieli, mogliby napisać świetne książki z ćwiczeniami do siatkówki, ale brakowało im wiedzy na temat dziecka i jego psychiki i przez to nie osiągali zbyt dobrych wyników w kategoriach młodzieżowych.
W treningu dzieci lepiej jest wykonywać wszelkie ćwiczenia na czas niż na ilość powtórzeń. Jeśli każę swojemu zawodnikowi odbić piłkę o ścianę 100 razy, to nie mogę mieć pewności, że poziom motywacji do wykonania tego ćwiczenia nie będzie spadał wraz z czasem. Wręcz przeciwnie - mogę być pewny, że po 50 odbiciach, mój zawodnik będzie już miał tego ćwiczenia dosyć i zacznie je robić byle jak i byle szybciej. Jeśli natomiast każe swojemu zawodnikowi odbijać o ścianę w jednostce czasu, będę mógł regulować poziom motywacji. Kiedy zacznie ona gwałtownie spadać, mogę gwizdkiem przerwać ćwiczenie lub (wersja najlepsza) powiedzieć głośno, że ćwiczenie dobiega końca, ale przetrzymać je jeszcze kilka sekund. Zwiększę wtedy czas pozytywnego umotywowania i będę miał pewność, że ostatnie sekundy ćwiczenia zawodnik wykona poprawnie - będzie się chciał "pozbyć" jego monotonii. Jeśli okaże się, że w jednostce czasu, kiedy motywacja była wysoka, zawodnik odbił piłkę za mało razy (np. tylko 50) to mogę po krótkiej przerwie wrócić do tego ćwiczenia i zarządzić drugą serię. Wtedy osiągnę rezultat 100 odbić, ale w dodatku będę miał pewność, że zawodnik wykonał je poprawnie (był przecież odpowiednio zmotywowany). Kolejną wadą ćwiczeń na ilość jest to, że kiedy dane ćwiczenie wykonuje sześć par zawodników (np. obrona plasingu do partnera) to jedna para skończy to zadanie jako pierwsza i będzie musiała czekać, aż inne pary zakończą odpowiednią ilość poprawnych powtórzeń. Para ta będzie więc tracić czas i będzie się dekoncentrowała przed kolejnym ćwiczeniem.
Inną ważną kwestią w treningu młodzieżowym jest zwrócenie uwagi na percepcje bezpieczeństwa u młodych podopiecznych. Mimo, że skaleczenie palca lub obtarcie kolana nie jest jeszcze medyczną tragedią i w większości przypadków nie uniemożliwia treningu, to trzeba pamiętać, że mając do czynienia z dziećmi musimy bardzo ostrożnie kontrolować kwestie bezpieczeństwa. Dziecko boi się o siebie, kiedy tylko nastąpią najmniejsze choćby urazy lub też wystąpi złe samopoczucie. Niezależnie od przyczyn dyskomfortu należy pamiętać, że percepcja własnego bezpieczeństwa może doprowadzić u dziecka do strachu przed wykonywaniem ćwiczeń, a to zniechęci do treningów. Trener drużyny młodzieżowej musi więc wykazywać się wysoką empatią. Wszelkie sytuacje prowadzące do stresu muszą być we wczesnym sporcie dziecięcym niwelowane. Dziecko wymaga też poświęcenia mu uwagi, kiedy coś złego się wydarzy. Musimy wtedy myśleć jak ono - zdać sobie sprawę, że odczuwa ono realny stres, a czasami nawet strach. Należy wtedy poświecić mu trochę uwagi i zainterweniować bez względu na rzeczywiste zagrożenie dla bezpieczeństwa młodego sportowca. Jeśli posadzimy na ławce dziewczynkę, która przewróciła się podczas biegania i boleśnie się uderzyła o parkiet, to pokażemy jej, że rozumiemy jej ból i że należy jej się chwila odpoczynku. Dziecko będzie miało czas żeby się uspokoić i zapewne samo będzie po chwili chciało wrócić do ćwiczeń. Problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy widzimy, że złe samopoczucie naszego zawodnika wiąże się z chęcią zwrócenia na siebie uwagi. Jeśli notorycznie skarży się nam na przeróżne "dolegliwości" jeden tylko zawodnik, trzeba zadać sobie pytanie czy nie robi tego po to, by zwrócić naszą uwagę na swoją osobę. Z moich doświadczeń wynika, że zawodnicy z niskim poczuciem własnej wartości (o niskiej samoocenie) czasami próbują "ściągnąć" na siebie uwagę trenera w pozasportowy sposób: częściej wychodzą do ubikacji, częściej zapominają czegoś w szatni, częściej o coś pytają i właśnie częściej uskarżają się na różne dyskomforty. W takich przypadkach należy być ostrożnym. Trener nie może doprowadzić do utrwalenia się zachowań "hipochondrycznych", bo mogą się one potem pojawiać w całym życiu młodej osoby. Recepta na takie sytuacje jest w rzeczywistości dość prosta - należy częściej zwracać uwagę na sportowe zachowania podopiecznego. Wyimaginowane choroby i zmyślone bóle mogą być po prostu konsekwencją potrzeby pochwały ze strony trenera. Jeśli częściej będziemy chwalić takiego zawodnika to nie będzie on tak często próbował nas manipulować swoim zdrowiem. W ogóle jeśli chodzi o chwalenie to najbardziej potrzebują go zawodnicy zakompleksieni i o niskiej samoocenie. Z badań przeprowadzonych przeze mnie na dwóch młodzieżowych drużynach wynika, że im zawodnik niżej ocenia swoją wartość sportową tym częściej wymaga pochwał i nagród ze strony trenera. Dzieci z niską samooceną twierdziły w ankiecie, że trener chwali je za rzadko, natomiast problem ten nie występował wśród badanych dzieci, które uważały się za zdolnych sportowców.
Najlepszą motywacją do treningu jest motywacja pochodząca "z wnętrza" sportowca (motywacja wewnętrzna). Jeśli trener nie musi stosować zewnętrznej motywacji (kar, krzyku, nagan czy tez pochwał, nagród i wyróżnień), ponieważ w drużynie panuje wysoka motywacja wewnętrzna (atrakcyjność treningów) to rozwój sportowy będzie przebiegać szybciej. Aby zwiększyć motywację wewnętrzną dziecka należy stosować ćwiczenia, które odpowiadają jego potrzebom. Młodzi ludzie posiadają potrzebę rywalizacji, co doskonale jest widoczne w spontanicznych zabawach dzieci na świeżym powietrzu. Dzieci lubią rywalizować, walczyć o punkty i wygrywać z przeciwnikiem. Jeśli nawet wydaje nam się, że jakieś dziecko nie lubi rywalizacji to zapewne wynika to faktu, że dobierane przez nas formy są stronnicze i nie stanowią mocnej strony danego dziecka. Innymi słowy - jeśli mamy w drużynie dziecko, które jest wolniejsze niż inne, to z pewnością nie będzie lubiło wyścigów, opartych na sprintach. Można jednak wprowadzić takie konkurencje na treningach, które odpowiadają motoryce i psychice dziecka wolniejszego (poświęcić jeden z wyścigów umiejętności trafienia piłki siatkowej do kosza poprzez jej odbicie palcami lub zarządzić konkurs na najciekawszy sposób pokonania określonego dystansu bez odniesienia do szybkości wykonania). Podstawową zasadą jest takie dobieranie form rywalizacji dzieci, żeby każde z nich miało szansę na zwycięstwo w jakiejś z aktywności. Im rywalizacja będzie bardziej urozmaicona i ciekawa, tym więcej przeniesie emocji i tym silniej będzie motywować dzieci do działania. Dużym błędem niedoświadczonych lub mało doświadczonych szkoleniowców jest prowadzenie tendencyjnej rywalizacji, czyli takiej, w której "z reguły" wygrywają te same osoby, a przegranym jest prawie zawsze jedno i to samo dziecko. Taka sytuacja obniża motywację wewnętrzną i może doprowadzić do tego, że zdolny zawodnik przestanie się rozwijać, ponieważ będzie zniechęcony swoimi małymi porażkami w często pojawiającej się na treningu konkurencji.
Naturalna potrzeba rywalizowania jest prawidłowością, na której można oprzeć także treningi techniczne w spotach zespołowych. Szkolenie umiejętności technicznych (takich jak odbijanie palcami i sposobem dolnym, odbijanie do tyłu czy w wyskoku) wcale nie musi być nudne i monotonne. Trzeba unikać przedłużających się ćwiczeń, które polegają na jednej tylko aktywności i obniżają koncentracje dziecka. Wcześniej wspomniałem już, że lepiej wykonywać czynności techniczne na czas niż na ilość powtórzeń. Teraz zaproponuje metodę, która świetnie nadaje się do treningu technicznego dzieci. Nazwałem ją "metodą awansu". Polega ona na rywalizacji w dokładnym wykonywaniu poszczególnych ćwiczeń technicznych: dzielimy dzieci na pary i każdej parze przydzielamy piłkę. Teraz, każda para będzie musiała wykonać podane ćwiczenie w określonej jednostce czasu (od 30 sekund do jednaj minuty). Te pary, które wykonają ćwiczenie bezbłędnie (piłka nie upadnie i cały czas ruch będzie spełniał warunki wymagań trenera) będą mogły "awansować" do kolejnego ćwiczenia i wykonywać w następnej jednostce czasu ćwiczenie trudniejsze. Te zaś, którym się nie udało, wykonują identyczne ćwiczenie jeszcze raz - tak długo, aż będzie to wykonanie bezbłędne. Tak więc na przykład: dzieci siedzą trzy metry od siebie w siadzie rozkrocznym. Przez 1 minutę muszą rzucać do siebie piłkę oburącz sprzed klatki piersiowej. Jeśli się uda przechodzą do następnego ćwiczenia - rzutów jednorącz w siadzie bez upadku piłki, raz prawa, raz lewa ręka. Każdy kolejny gwizdek oznaczający zakończenie ćwiczenia jest albo momentem "awansu" do kolejnej próby, albo też sygnałem, że będzie trzeba ćwiczenie wykonać jeszcze raz ponieważ się nie udało. Dzieci będą się bardzo starać, żeby wszystkie ćwiczenia wykonać maksymalnie poprawnie. Żadne z nich nie będzie przecież chciało zostać z tyłu i powtarzać ćwiczenia, podczas gdy inne dzieci trenują już kolejne. Oczywiście poziom trudności wciąż wzrasta i kolejne ćwiczenia są coraz trudniejsze. Przechodzimy na przykład do odbić piłki palcami, potem do odbić sposobem dolnym, następnie do odbić na dwa kontakty z piłką (raz nad sobą, drugi raz do partnera), aż do ćwiczeń bardzo trudnych, typu przyjęcie piłki nad sobą sposobem dolnym, odbicie sposobem górnym, po czym odwrócenie się i odbicie piłki palcami do partnera tyłem (oczywiście bez upadku piłki przez całą minutę). Trener musi mieć podzielną uwagę i dobrą pamięć, bo niektóre pary nie będą się mylić i będą za każdym razem czekały na nowe ćwiczenie do wykonania, a niektóre będą powtarzały poszczególne ćwiczenia. Może więc dojść do sytuacji, że każda para będzie wykonywała inne ćwiczenie i trener musi to kontrolować, żeby dzieci nie oszukiwały i żeby nie wykonywały kolejnego ćwiczenia dopóki nie skończą poprzedniego. Może w tym pomóc notatnik, gdzie (w formie tabeli) trener ma wypisane kolejne ćwiczenia i notuje sobie, na jakim poziomie jest każda z par. Zaletą tej metody jest wielki entuzjazm dzieci i wewnętrzne zmotywowanie do dokładnego ćwiczenia. Z moich doświadczeń wynika, że dzieci bardzo lubią tą metodę i często o nią proszą. Oczywiście jest to pozytywne również dla trenera, bo może przeprowadzić trudny trening techniczny na wysokim stopniu koncentracji ze świadomością, że ćwiczenia będą wykonywane bardzo dokładnie. Przejście każdego ćwiczenia jest drobnym sukcesem i sprawia dzieciom wielką radość (wzrasta entuzjazm i motywacja z każdą kolejną udaną próbą). Metoda małych, ale licznych "sukcesów" sprawia, że nie potrzebne jest motywowanie zewnętrzne, jak krzyk czy kary.
Kolejną zaletą "metody awansu" jest indywidualizacja treningu. W grupach dziecięcych często mam do czynienia ze sporymi różnicami w umiejętnościach dzieci. Jedne rozwijają się szybciej i błyskawicznie przyswajają sobie nowe nawyki ruchowe, a inne są mniej zdolne lub później zaczęły treningi i mają wiele problemów w wykonywaniu ćwiczeń. Jeśli dodatkowo grupa treningowa jest liczna, trener staje przed poważnym dylematem: czy robić ćwiczenia proste dla wszystkich ze świadomością, że zdolniejsi zawodnicy będą się nimi nudzić, czy robić ćwiczenia trudniejsze dla wszystkich ze świadomością, że dla słabszych dzieci będą one za trudna czy też robić ćwiczenia indywidualnie dobrane do umiejętności zawodników. Ta trzecia opcja będzie bardzo trudna jeśli będę miał 16 zawodników na sali i będę chciał ich wszystkich kontrolować. Można to jednak osiągnąć stosując "metodę awansu". Słabsi zawodnicy będą wykonywali ćwiczenia prostsze, które odpowiadają ich umiejętnością - tak długo, aż będą mogli je wykonać bezbłędnie przez całą minutę. Lepsi zawodnicy będą zaś mogli podejmować kolejne wyzwania, więc trening nie będzie dla nich monotonny i nużący. Taka indywidualizacja treningu pod kontrolą trenera jest bardzo pozytywna i może przynieść bardzo dobre efekty. Zachęcam więc do stosowania "metody awansu" w treningu dziecięcym. Można sięgać po nią nawet dość często na podstawowych szczeblach nauczania umiejętności technicznych. Moje doświadczenia sugerują by stosować tą metodę raz w tygodniu, ale za każdym razem wprowadzać nowe, ciekawe ćwiczenia lub zmieniać ich kolejność przy zachowaniu zasady systematyczności trudności i wysiłku. Poniżej podaje przykładowe dziesięć kolejnych ćwiczeń do zastosowania w treningu młodzików (na wczesnym etapie szkolenia - ćwiczenia proste):
- siad prosty 4,5 metrów od siebie - dzieci odbijają do siebie piłkę palcami z własnego podrzutu (jeden odbija dokładnie do drugiego, a drugi łapie piłkę i z własnego podrzutu odbija ją dokładnie do pierwszego - piłka nie może oczywiście upaść, bo jeśli tak się stanie, to ćwiczenie będzie trzeba powtórzyć);
- pozycja jak wyżej, tyle że dziecko odbija piłkę raz nad sobą palcami, a za drugim razem do partnera (piłka nie może upaść i do jej złapana nie możne zmienić pozycji z siadu prostego, bo jeśli tak się stanie, to ćwiczenie będzie trzeba powtórzyć);
- pozycja jak wyżej, ale piłkę odbijamy dwa razy nad sobą palcami, a za trzecim razem do partnera (ten łapie itd.);
- to samo ćwiczenie co powyżej ale oddalamy dzieci od siebie na odległość 6 lub nawet 7 metrów (w zależności od wieku, siły ramion dzieci i płci);
- dzieci wstają i wykonują to samo ćwiczenie co powyżej (dokładne odbicia palcami do partnera, który łapie piłkę), ale już z odległości 8 a nawet 9 metrów (w zależności od wieku, siły ramion dzieci i płci);
- dzieci odbijają piłkę bez łapania, w dowolny sposób (ale poprawny) bez upadku piłki na parkiet (odległość około 6 - 8 metrów);
- teraz dzieci muszą odbijać tylko palcami - upadek piłki lub odbicie sposobem dolnym będzie już błędem i przez kolejna minutę będzie trzeba to zadanie powtarzać bezbłędnie aby osiągnąć "awans";
- odbicia sposobem dolnym bez upadku piłki;
- odbicie sposobem dolnym nad sobą i palcami do partnera bez upadku piłki i w dokładnie takiej kolejności działania (a więc np. dwa odbicia palcami są już błędem, który wyklucza "awans");
- odbicie palcami nad sobą i sposobem dolnym do partnera (dokładnie w takiej kolejności), itp.
Podane przeze mnie przykładowe ćwiczenia są stosunkowo łatwe, obmyślone dla młodzików. Najlepiej sprawdzają się w licznej grupie o zróżnicowanym poziomie zaawansowania technicznego dzieci. Ćwiczenia takie
Prawidłowości treningu dzieci jest tak wiele, że zapewne można by o nich napisać cała książkę. W tym artykule chciałem podjąć refleksję nad wybranymi kwestiami, ale jeśli zaistnieje potrzeba szerszej dyskusji na ten temat, to pojawią się kolejne artykuły o tej dokładnie tematyce, które będą mogły wzbogacić szkoleniowy warsztat trenera o zagadnienia z zakresu pedagogiki, psychologii i socjologii (do wykorzystania w piłce siatkowej) sprawiają trenującym wiele radości. Trener może wymyślić dowolny zestaw ćwiczeń według podanych przeze mnie zasad. Ćwiczeń może być oczywiście dużo więcej i cała "metoda awansu" może trwać nawet 60 minut.
trener siatkówki, szkoleniowiec animacji czasu wolnego, wykładowca akademicki, publicysta. Autor książek: "Piłka siatkow akobiet" (2005), "Podręcznik animatora czasu wolnego" (2008), "Animacja czasu wolnego" (2009) i "Psychologia eventów" (2011) oraz wielu innych publikacji z tych zakresów. Z wykształcenia jest mgr pedagogiki,wychowania fizycznego i pracownikiem socjalnym, ale swoje życie związał z psychologią i animacją. Jakub B. Bączek pracował w takich miejscach jak Majorka, Szwajcaria, Niemcy, Kreta, Tunezja, Zakynthos,Turcja czy Jamajka.
Współpracował z takimi markami jak TVN, Radio Zet czy Neckermann Polska. Za swoją działalność otrzymał w 2010 roku tytuł"Mecenasa Zdrowia". Jest cenionym specjalistą z zakresu animacji czasu wolnego oraz psychologii sportu. Publikuje w takich czasopismach jak"Handball", "Super Volley" czy "Wychowanie Fizyczne". Specjalizuje się w psychologii płci, stresu i zarządzaniu wynikami sportowymi w piłce siatkowej oraz sportem niepełnosprawnych.
Oceń artykuł:
Średnia ocena: 2.33Jeżeli nie posiadasz konta w naszej Akademii - założ je już dziś.